Kontrast oraz wielkość czcionki

Kamery Online

Kalendarz Wydarzeń

Ciekawostki historyczne – mity i legendy minionych czasów

Data wydarzenia: 2020-05-19
Miejsce: .
Organizator: .
Kontakt: .
Udział: Bezpłatny

Któż nie słyszał i nie czytał o mistrzu magii Janie Twardowskim. Jego postać otoczyło tak wiele legend i mitów, Mickiewiczowska wizja tak mocno zakorzeniła się w naszej świadomości, że nawet historycy stają nieco bezradni wobec  tego tajemniczego jegomościa, który w końcu miał zaczepić się o księżyc. Jedno jest pewne: lądujący tam w 1969 roku Amerykanie nie trafili na jego ślad. Wróćmy jednak do drugiej połowy XVI wieku. Naszego maga o nazwisku Twardowski nie znajduje w wiarygodnych źródłach historycznych. Ale w Krakowskim rośnie zadziwiająca legenda o mistrzu sztuk tajemnych. Jakich to więc dzieł dokonał ów czarnoksiężnik? Ponoć już ojciec Twardowskiego zaprzedał duszę swego nienarodzonego dziecka diabłu, gdy tonął w moczarach. Tym dzieckiem był Jan. Dalej już młody Twardowski sam "pakuje" się w kłopoty; podpisuje w piekle cyrograf z Lucyferem, a potem zawiera pakt z diabłem na krakowskim Podgórzu. W zamian za sprzedaną duszę czarty mają spełniać jego zachcianki. Widziano go jak jeździł na kogucie, płynął Wisłą bez żagli pod prąd, zapalał wioskę za pomocą zwierciadła z odległości wielu mil, kazał biesom zbudować Pieskową Skałę, utworzyć Jezioro Augustowskie i kopalnię srebra w Olkuszu, usypać groble pod Wiślicą; wykorzystywał zatem je niemiłosiernie. Aż w końcu diabły zwabiły go do gospody "Rzym", bo właśnie w Rzymie miał oddać im duszę. Tak się stało, ale w czasie lotu w piekielne zaświaty Twardowski ją śpiewać kantyczkę na chwałę Matki Bożej, która ulitowała się nad nim: zaczepił się o księżyc i odtąd jest na nim widoczny jako maleńka plamka.

Historycy od dawna biedzilisię nad postacią Jana Twardowskiego. Czy zatem był postacią realną czy zaistniał tylko jako wytwór wyobraźni? Mistrz Twardowski, wiodący od drugiej połowy XVIII w. życie w podaniach jako polski szlachcic w żupanie i kontuszu, z karabelą u boku, niemal bohater narodowy, istniał naprawdę, był postacią historyczną. Okazał się nią – jak ustalił historyk Roman Bugaj -  urodzony ok. 1515 r. w Norymberdze; Laurentius Dhur. Tam studiował medycynę i interesował się naukami tajemnymi. Zgłębiał nauki także w Wittenberdze (gdzie poznał Franciszka Krasińskiego) oraz Padwie (albo w Rzymie). Dhur – Twardowski miał też pełnić funkcję lekarza nadwornego Albrechta Hohenzollerna w Królewcu, skąd przeszedł do Mikołaja Radziwiłła "Czarnego". Pobyt Dhura na dworze królewskim w Krakowie, udokumentowany źródłami, przypada na lata 1565 – 1573. W tym czasie – zatrudniony jako wróżbita i astrolog nadworny, a potem jako podkoniuszy – przebywał w Krakowie, Knyszynie, Bydgoszczy i Warszawie. Inteligentny i wykształcony, został wykorzystany przez kamarylę dworską z Krasińskim i Mniszchami na czele, w aferze z wywoływaniem zjawy królowej Barbary, który to seans był de facto zainscenizowanym oszustwem, spektaklem z udziałem podstawionej królewskiej nałożnicy, Barbary Giżanki, łudząco podobnej do zmarłej Radziwiłłówny.

 

 

 

Odtąd Twardowski, znający niejako tajemnicę państwową, stał się dla "knyszynian" na dłuższą metę osobą niebezpieczną i niepożądaną – wiedział stanowczo za dużo. Jest pewne, że wkrótce po śmierci Zygmunta Augusta królewski astrolog został zamordowany przez ludzi, nasłanych przez Mniszchów, najprawdopodobniej w okolicach wsi Mystki – Rzym na Podlasiu, leżącej 3 km od miasta powiatowego Wysokie Mazowieckie. Wśród miejscowej ludności znane jest bowiem podanie (zanotowane w 1933 r. przez Stanisława Dworakowskiego), że z istniejącej ongiś na skraju wioski karczmy "Rzym" został porwany przez diabłów czarnoksiężnik Twardowski. Wątek podaniowy (karczma "Rzym") poświadcza więc lokalizację tego ponurego mordu (wieś Mystki – Rzym).

Przedmiotem utożsamianym z postacią Twardowskiego jest zwierciadło magiczne tzw. "Lustro Twardowskieg". Czarnoksiężnik ponoć wykorzystał je wywołując ducha Barbary Radziwiłłówny. Jak działało? Zapewne nie służyło wywoływaniu duchów, a raczej przepowiedniom, wróżeniu. Działało jak magiczne zwierciadła japońskie. W swej płaszczyźnie ma misternie ukryty i dla oka zupełnie niewidoczny sztych wewnętrzny, doskonale zeszlifowany, nawet przez dotyk niewyczuwalny. Dopiero gdy promień światła pada na niewidoczne dla oka rysy sztychu pod określonym kątem, powoduje się rzutowanie obrazu oparte na ogólnych zasadach optyki.

Na razie wiadomo, że metalowe zwierciadło ma 56 cm wysokości i 46,5 cm szerokości. Grubość jego płyty wynosi ok. 8 mm, a całość waży prawie 18 kg. Prawdopodobnie zostało wykonane w XVI w., a w 1706 r. miejscowi zakonnicy oprawili je w czarną drewnianą ramę. Na tafli zwierciadła widać rysę. W XIX wieku historyk Teodor Narbutt tak wyjaśnił jej pochodzenie: "uczniowie dawniej ciskali w zwierciadło ciężkimi rzeczami dlatego, że w nim ukazywały im się postacie wykrzywiające się w przeraźliwy sposób. Na ostatek, jeden cisnąwszy kluczami kościelnymi, roztrzaskał zwierciadło tak, że już odtąd ukazywać masek dziwacznych zaprzestało". Przeglądanie się w tym lustrze miało być ryzykowne. Trudno zliczyć sławy, które się na to odważyły, a potem tej odwagi pożałowały, zobaczywszy swoją przyszłość (choćby Napoleon).

Dziwną koleją losu niezwykłe zwierciadło trafiło do właściciela Węgrowa, biskupa Krasińskiego. Spoczywa dotąd w bazylice mniejszej i czeka na odważnego, który rozwikła zagadkę jego magicznej mocy. Tylko po co?


dodaj do mojego kalendarza google lista wydarzeń