Kontrast oraz wielkość czcionki

Kamery Online

Aktualności

Posadzili Dąb Pamięci

02-05-2016

Z inicjatywy Stowarzyszenia POGOŃ Nowa Dęba oraz grupy Nowodębscy Patrioci na miejscowym placu mjra Gryczmana, władze lokalne i mieszkańcy miasta posadzili katyński dąb pamięci ku czci aspiranta Józefa Jadacha, zamordowanego strzałem w tył głowy przez sowieckich oprawców.

 

     Ideą Dębu Pamięci jest sadzenie drzewka dębowego jako symbolu "żywego pomnika" według zasady, że każdy posadzony Dąb Pamięci upamiętnia jedno nazwisko, czyli konkretną osobę, która została zamordowana na rozkaz Stalina w Katyniu, Miednoje, Twerze lub Charkowie przez NKWD.

Od 2008 r. Dęby Pamięci sadzono pomordowanym w ramach apelu o. Józefa Jońca SChP, prezesa Stowarzyszenia Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza realizującego społeczny program „Katyń… ocalić od zapomnienia” - pod Honorowym Patronatem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Idea sadzenia Dębów Pamięci zakłada cel społeczno-edukacyjny poprzez integrację środowisk szkolnych, społeczności lokalnych, w tym do podjęcia wspólnych działań na rzecz wychowania młodzieży w poczuciu przynależności do narodu i państwa.

 

     Pierwszy nowodębski Dąb Pamięci został posadzony ku czci aspiranta Józefa Jadacha. 

 

     Organizatorami sadzenia Dębu Pamięci w Nowej Dębie byli Stowarzyszenie POGOŃ Nowa Dęba i grupa Nowodębscy Patrioci. Uroczystość odbyła się na miejscowych plantach w sobotę 30 kwietnia. Wzięli w niej udział burmistrz gminy Wiesław Ordon, były burmistrz Józef Czekalski wraz z małżonką, radna Janina Lubera, proboszcz Parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Nowej Dębie ks. Eugeniusz Nycz, reprezentant służb mundurowych Sebastian Tuźnik z Żandarmerii Wojskowej, oraz mieszkańcy miasta. Honorową wartę podczas uroczystości pełnili nowodębscy Strzelcy, za co organizatorzy na ręce opiekuna Wojciecha Stępnia składają serdeczne podziękowania.

 

     Zebrani zapoznali się z biografią bohatera którą zaprezentowała Anna Lasota. Następnie odśpiewano hymn narodowy i odmówiono wspólną modlitwę. Dąb Pamięci został posadzony w środkowej części placu nieopodal fontanny. Drzewko zostało oznaczone obeliskiem ozdobionym pamiątkową tablicą. Obelisk został przekazany przez Pana Marcina Wruchę, a tablicę wykonał przez Pan Tadeusz Rak, za co również serdecznie dziękujemy.

 

     Mamy nadzieję, że będzie to pierwsze ale nie ostatnie drzewko, upamiętniające miejscowe ofiary katyńskiego mordu.

 

---

Józef Jadach, syn Walentego i Zofii z d. Rychlicka, urodził się 24 października 1908 roku w Jadachach, w powiecie tarnobrzeskim w województwie lwowskim. Ojciec Walenty nie był zadowolony z wyboru przez syna policyjnej drogi życia. Ostrzegał go, że to profesja wiążąca się z wieloma wyrzeczeniami i bardzo ryzykowna. W ustnych przekazach rodziny Jadachów krąży historia, iż Walenty miał powiedzieć Józefowi, że decydując się na pracę w wojsku albo policji godzi się na to, iż może zginąć w tajemniczych dla rodziny okolicznościach i nikt nigdy nie dowie się o miejscu jego pochówku. Jak później się okazało, były to w pewnym sensie słowa iście prorocze. Zanim doszło do tragicznych wydarzeń kariera zawodowa asp. Jadacha przebiegała bez zakłóceń. Z zachowanych przez siostrę asp. Jadacha, Anielę Oczkowską, jak i rodzinę dokumentów, wynika że Józef Jadach w okresie od 15 września 1930 r. do 14 marca 1931 r. był absolwentem Szkoły Podoficerskiej we Lwowie, którą ukończył z wynikiem dobrym.

 

Kolejno w latach 1938-1939 służył w jednostce Policji Państwowej na stanowisku związanym z bezpośrednią ochroną Wojewody Pomorskiego w Toruniu wszak do ochrony najważniejszych osób w państwie trafiały osoby poddane szczególnej selekcji, zwłaszcza wykazujące się inteligencją oraz sprawnością fizyczną. To właśnie w Toruniu zastała go wojna. Syn Józefa Jadacha, Zbigniew wspomina ojca ze szczególnym sentymentem. W rozmowach niejednokrotnie podkreślał słowa swojej mamy, opisującej ojca jako człowieka odważnego i oddanego służbie dla Ojczyzny. Szczególnie utkwiły mu w pamięci słowa mamy – dramatyczne w przebiegu – które związane były z ostatnim pożegnaniem swojego męża, które zawarte są w poniższym opisie przebiegu wydarzeń. Asp.PP Józef Jadach, jak i cały garnizon Policji miasta Torunia we wrześniu 1939 r. dostał rozkaz ewakuacji w kierunku południowo-wschodnim ku granicy z Węgrami i Rumunią. Miejscem tymczasowej dyslokacji miała być miejscowość Gostynin. Przed wyjazdem Józef otrzymał zgodę od swojego przełożonego na możliwość pożegnania się z żoną. Właśnie w czasie tego pożegnania żona prosiła go by nie opuszczał domu. Asp. Józef Jadach z pełną powagą przedwojennego patrioty miał wypowiedzieć wtedy słowa, które do dziś utkwiły w pamięci rodziny: „Przysięgałem, że będę bronił Ojczyzny i muszę tej przysięgi dochować”. Niestety próba przedostania się za granicę dla niego, jak i wielu funkcjonariuszy policji zakończyła się niepowodzeniem. Asp. Józef Jadach i 12 tysięcy polskich policjantów trafiło do sowieckiej niewoli. Do aresztowania doszło jesienią 1939 roku. Wszyscy polscy jeńcy zostają poddani natychmiastowej selekcji. Oficerowie wojska, policjanci, żołnierze żandarmerii, żołnierze KOP, funkcjonariusze służby więziennej i szczególnie aktywni przed wojną inteligenci zostają zamknięci w więzieniach i obozach w europejskiej części ZSRR, pozostali jeńcy skierowani zostali do pracy przymusowej w łagrach i innych miejscach odosobnienia. 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP zadecydowało o rozstrzelaniu 21,8 tys. polskich jeńców, wśród których było blisko 6 tys. policjantów. W tym celu przewidzianych do zamordowania rozlokowano trzech obozach: w Kozielsku, Ostaszkowie i w Starobielsku. Jeńcy z Kozielska byli mordowani w Katyniu i Smoleńsku, oficerowie ze Starobielska byli zabijani w Charkowie, a z obozu w Ostaszkowie zginęli w Twerze – pochowani zostali w Miednoje. Inne masowe groby są w Kuropatach pod Mińskiem oraz w Bykowni pod Kijowem. Aspirant Jadach jak większość jego kolegów trafił do obozu w Ostaszkowie gdzie polscy jeńcy, których największą grupę stanowili policjanci, strażnicy więzienni, funkcjonariusze straży granicznej początkowo pracowali przy budowie nasypu łączącego wyspę Stołbnyj z brzegiem malowniczego jeziora Seliger . Wiosną 1940 roku więźniowie z Ostaszkowa byli transportowani do Kalinina (obecnie Twer) gdzie masowo mordowano ich strzałem w tył głowy. Rodzina Jadachów przez wiele powojennych lat nie otrzymała żadnej informacji o losach asp. Józefa Jadacha i dopiero w latach dziewięćdziesiątych za pośrednictwem Międzynarodowej Organizacji „Czerwonego Krzyża” dowiedzieli się o miejscu śmierci oraz pochówku asp. Józefa Jadacha. Jednocześnie Zbigniew Jadach podjął próby ustalenia oprawców ojca z których to wynika, iż byli wśród nich por. NKWD Timofiej Kaczin i por NKWD Michaił Kozachołski. Prezydent profesor Lech Kaczyński mianował pośmiertnie st.post.PP Józefa Jadacha i innych funkcjonariuszy Policji Państwowej na wyższe stopnie w tym mianując na stopień aspiranta Naszego Bohatera.

 

Marek Ostapko

 

RL/MM

Lista aktualności